Galeria: Piast Gliwice - Legia Warszawa 1:1  k 2:4

Z obozu rywala - Piast Gliwice

Redaktor Patryk Tylak

Patryk Tylak

Źródło: Legia.Net

15.12.2018 15:20

(akt. 15.12.2018 15:12)

W sobotę czeka nas ostatnie domowe spotkanie Legii w tym roku. Ten fakt powinien zmobilizować fanów do przyjścia na stadion, tym bardziej, że przeciwnikiem będzie Piast Gliwice. Oczywiście, sama marka gliwickiego klubu nie porywa za sobą tłumów, ale już to, jak spisują się w bieżącym sezonie, pozwala oczekiwać nam ciekawego meczu. Ekipa ze Śląska przed rozpoczęciem kolejki zajmowała czwartą lokatę, ale drużyna prowadzona przez byłego selekcjonera reprezentacji Polski ma też swoje problemy przed potyczką z Legią.

Trener Piasta, Waldemar Fornalik, w bieżącym sezonie udowadnia, że jest stworzony do pracy ze śląskimi klubami. Nie trzeba przypominać, jak wielką robotę wykonał z mającym problemy finansowe Ruchem Chorzów. Wystarczy już sam fakt, że dzięki pracy z klubem mającym swoją siedzibę przy ulicy Cichej, zapracował na zaufanie w oczach działaczy PZPN i powierzenie mu stanowiska selekcjonera reprezentacji Polski. Przygoda z biało-czerwonymi szybko dobiegła jednak końca, a później szkoleniowiec powrócił do klubu z Chorzowa. Rok temu natomiast rozpoczął pracę w innej drużynie z tego samego województwa, Piaście Gliwice.

Prowadzona przez niego drużyna do samego końca poprzedniego sezonu biła się o utrzymanie, ostatecznie zajmując 14. lokatę z przewagą jednego punktu nad strefą spadkową. Co prawda były selekcjoner miał całą przerwę zimową na przepracowanie różnych schematów z nową drużyną, co jednak nie miało odzwierciedlenia na formę drużyny wiosną, o czym świadczy drżenie o ligowy byt do samego końca. Można się było więc zastanawiać, czy Fornalik z gliwickiej ekipy będzie w stanie wycisnąć tyle, ile udało mu się z Ruchem. Forma zespołu, po letniej przerwie, wskazuje, że jak najbardziej jest to możliwe.

Dziewięć punktów po trzech meczach, w dodatku tylko jedna stracona bramka – z pewnością nawet najwięksi optymiści spośród kibiców Piasta, nie spodziewali się takiego startu sezonu w wykonaniu ich podopiecznych. Pierwsza porażka miała miejsce w 4. kolejce, w spotkaniu przeciwko… Legii. Prowadzona wówczas przez Aleksandara Vukovicia drużyna jako pierwsza znalazła sposób na pokonanie „Piastunek”. Trzeba jednak pamiętać, że podopieczni Fornalika od 45. minuty musieli grać w dziesiątkę po tym, jak czerwoną kartką ukarany został Marcin Pietrowski. Mimo osłabienia, gospodarze tamtego spotkania potrafili wyrównać stan rywalizacji, a bramki na 1:2 i 1:3 stracić dopiero w ostatnich pięciu minutach regulaminowego czasu gry. Tydzień później przyszła kolejna porażka, tym razem z Jagiellonią Białystok (1:2). Z jednej strony mogło się wtedy wydawać, że dobry start sezonu w wykonaniu gliwiczan był tylko przypadkiem, ale z drugiej – ekipy, z którymi Piast przegrał, od początku sezonu są kandydatami do mistrzostwa, także wydaje się, że porażki z takimi drużynami powinny być wkalkulowane w koszty zespołu o potencjale Piasta.

Od tamtego momentu podopieczni Fornalika udowadniają, że nie ma mowy o żadnym przypadku, a dwie porażki miały związek bardziej z marką klubów, które okazały się lepsze od Piasta, niż słabnącą formą gliwiczan. „Piastunkom” nie zdarzyło się już więcej doznać dwóch porażek z rzędu. Co więcej, od porażki z Jagiellonią, śląska ekipa w lidze przegrała jeszcze tylko dwa razy – 1:4 ze Śląskiem oraz 0:1 z Koroną Kielce. Gliwiczanie wygrali dodatkowo I rundę Pucharu Polski, choć za rywala mieli mniej renomowane GKS Jastrzębie. Gdy w 1/16 finału los przydzielił im Legię, gliwiczanie po raz drugi musieli uznać wyższość mistrza Polski. Podopieczni Ricardo Sa Pinto wygrali jednak dopiero po rzutach karnych.

Fornalika nie można chwalić tylko za wyniki osiągane z gliwiczanami, ale także za indywidualny rozwój zawodników. Mowa tutaj przede wszystkim o Joelu Valencii, który jeszcze w poprzednim sezonie zazwyczaj grał na skrzydle. Na początku sezonu trener wynalazł mu nową pozycję, tuż za plecami napastnika, na tak zwanej „10”. Piłkarz z Ekwadoru dyrygował ofensywną grą zespołu, widać było, że zmiana sposobu gry wyszła na dobre Valencii. Co więcej, gdy 24-latek z różnych względów wrócił na skrzydło, na pozycji najbardziej wysuniętego pomocnika Fornalik postawił na wypożyczonego z Legii Tomasza Jodłowca. Tak było chociażby dwie kolejki temu, kiedy Piast pewnie ograł 3:0 rozpędzoną Pogoń Szczecin. Dwa z trzech goli były autorstwa Jodłowca, co pokazuje, że były szkoleniowiec ma nosa co do zawodników wystawianych na pozycji, z którą do tej pory nie mieli zbyt wiele wspólnego. Całkiem możliwe, że „Jodła” tuż za plecami napastnika będzie operować także w spotkaniu z Legią, bowiem w umowie pomiędzy klubami nie ma zapisu mówiącego o zakazie gry byłego reprezentanta Polski w spotkaniu przeciwko macierzystej ekipie.

Mimo to, trener gliwiczan będzie miał spory ból głowy przy ustalaniu składu na sobotni mecz. W ostatniej kolejce, w spotkaniu przeciwko Zagłębiu Lubin (2:2) aż siedmiu zawodników Piasta zostało ukaranych żółtymi kartkami. Dla czterech z nich, napomnienie przez arbitra oznaczało zawieszenie na jedno spotkanie – w tym gronie znalazł się wspominany wcześniej Valencia, a także Patryk Dziczek, Michal Papadopulos i Mikkel Kirkesov. Ostatni z wymienionych do tej pory występował we wszystkich ligowych meczach od deski do deski. W spotkaniu przy Łazienkowskiej zapewne zastąpi go ktoś z dwójki Pietrowski – Tomasz Mokwa. Z kolei naturalnym zastępcą Papadopulosa jest sprowadzony latem Piotr Parzyszek. Atakujący, który większą część kariery spędził w Holandii, w starciu z lubinianami wchodził z ławki, co nie przeszkodziło mu w strzeleniu gola. Najwięcej kłopotów Fornalikowi sprawi zastąpienie Dziczka i Valencii. Tym bardziej, że prawdopodobnie do gry nie będzie gotowy jeszcze Gerard Badia, mający problemy ze zdrowiem. Dodatkowo, kontuzję leczy Mateusz Mak. Możliwe, że wobec absencji Dziczka, Jodłowiec zostanie jednak cofnięty niżej, a swoją szansę otrzymają Patryk Sokołowski (który strzelił Legii gola w pucharowym starciu) czy Denis Gojko. – Nie możemy powiedzieć, że nic się nie stało, bo to czwórka podstawowych zawodników. Te osłabienia z pewnością nie ułatwiają nam zadania. – tak o całej sytuacji wypowiedział się na przedmeczowej konferencji Fornalik.

W porównaniu do ostatnich meczów, trener gliwiczan wiele nie musi zmieniać tylko na pozycji bramkarza i w obronie, oprócz oczywiście lewej strony defensywy, gdzie grał do tej pory Kirkesov. I tak na bramce zapewne zobaczymy Frantiska Placha, który ostatnio ma lepsze notowania niż Jakub Szmatuła. Na prawej stronie spodziewać się należy Martina Konczkowskiego, a duet środkowych obrońców stworzą Aleksandar Sedlar i Jakub Czerwiński, który tydzień temu również cieszył się z trafienia. Zatrzymując się na chwilę przy osobie byłego legionisty, warto wspomnieć, że prawdopodobnie w Gliwicach znalazł swoje miejsce na ziemi, ponieważ spisuje się bardzo dobrze i wyrósł tam na czołową postać w defensywie. Oczywiście, zdarzają mu się wpadki, ale widać, że stoper odbudował się po pobycie w Legii. Jeśli chodzi zaś o prawdopodobny skład Piasta na mecz z „Wojskowymi”, do gry od pierwszej minuty powinni szykować się jeszcze Tom Hateley oraz Jorge Felix.

Cztery zawieszenia na sobotni pojedynek to nie jedyny problem Piasta. Gliwicki klub w tym sezonie w meczach wyjazdowych spisuje się przeciętnie, większą liczbę punktów zdobywając na własnym stadionie. Dość powiedzieć, że gdy gliwiczanie ostatni raz zwyciężyli na wyjeździe, to ludzie po ulicach chodzili w krótkich spodenkach, polskie ekipy grały jeszcze w europejskich pucharach, a trenerem Legii był Dean Klafurić. Miało to bowiem miejsce 30 lipca, w 2. serii gier, gdy „Piastunki” wygrały 2:0 z Pogonią. Tydzień wcześniej podopieczni Fornalika rozprawili się na wyjeździe z Zagłębiem Sosnowiec 2:1 i były to jedyne wygrane gliwiczan, pełniących rolę gościa. W następnych wyjazdowych spotkaniach Piast cztery razy zremisował i trzy razy przegrał. U siebie natomiast zanotował bilans sześciu zwycięstw, dwóch remisów i jednej porażki. Dysproporcje są tutaj więc aż nadto widoczne. Problemem jest też skuteczność, na co wielokrotnie narzekał szkoleniowiec Piasta. Najlepszy strzelec drużyny, Papadopulos, ma na koncie tylko cztery ligowe trafienia. Rzuca się więc w oczy brak skutecznego napastnika, co włodarze Piasta będą musieli przemyśleć w letnim okienku transferowym.

Gliwiczanie przyjeżdżają więc do Warszawy z problemami, ale szkoleniowiec drużyny zapowiada, że jego piłkarze nie zamierzają zamurować bramki. – Na Legię nie można przyjechać tylko bronić. Trzeba być groźnym i stwarzać rywalom problemy w defensywie. Jeśli zachowamy balans w jedną i drugą stronę to z pewnością będzie to bardzo ciekawe spotkanie – zapowiedział Fornalik. Pozostaje mieć nadzieję, że trener gliwiczan nie pomylił się w ostatnim zdaniu, i rzeczywiście będziemy świadkami ciekawego meczu. Po ostatnim starciu w Gdańsku, poprzeczka nie jest zbyt wysoko zawieszona.

Mecz Legia – Piast rozpocznie się w sobotę o godzinie 20:30. Arbitrem starcia będzie Bartosz Frankowski. Relacja tradycyjnie na łamach Legia.Net.

Polecamy

Komentarze (2)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.