News: Trzecia połowa, czyli dogrywka po karnych - Ten plan może wypalić

Trzecia połowa czyli dogrywka po karnych - Nie tędy droga

Przemysław Witkowski

Źródło: Legia.Net

03.09.2017 22:14

(akt. 04.01.2019 12:21)

Obserwując to, co dzieje się ostatnio w mediach i tych profesjonalnych, ogólnopolskich i tych pomniejszych lokalnych, a także w świecie naszego całego social network, mam wrażenie jakbym oglądał mroczny i ponury trailer filmowy, w którym pojawiają się krótkie migawki twarzy głównych bohaterów, a lektor, niskim, zimnym głosem wyrokuje: Zaczęło się. Zaczęło się polowanie na czarownice.

I to jest, moi drodzy, dla mnie dość niepojęte.


Kiedy pisałem tydzień temu, że światło zgasło dla koncepcji drużyny pod wodzą Jacka Magiery, była to moja analiza, wynikająca po pierwsze: z mojej oceny ostatnich dwóch miesięcy funkcjonowania Wojskowych, a po drugie: z tego, co wcześniej przyczyniło się do takiego stanu rzeczy. Dla jasności. Nie jestem osobą, znajdującą się blisko klubu. Nie znam osobiście sztabu, właściciela ani całej rzeszy pracowników Legii Warszawa. Patrzę i oceniam z poziomu trybuny to raz, a dwa na podstawie tego, co przeczytam: zarówno wypowiedzi trenera, piłkarzy, jak i dziennikarzy, którzy w Polsce zjedli zęby na piłce nożnej. Zbieram to wszystko razem, przepuszczam przez swoją maszynkę i wypluwam zdania, które potem są tutaj publikowane. Możemy się nie zgadzać w ocenach, mieć różny punkt widzenia, wiedzieć „lepiej”, ale ja, jak i każdy z was, mamy do tego pełne prawo. Wyrazić swoje zdanie, opinię. Ale summa summarum, to nie my podejmujemy kluczowe decyzje. Zapadną one w zaciszu jakiegoś gabinetu. I o ile my wszyscy staramy się szukać przyczyn, analizować, rozpatrywać, bo wierzę, że w znaczącej większości leży nam na sercu dobro naszego klubu, o tyle, to co serwują nam w mediach osoby związane - wcześniej i obecnie - z klubem wywołuje u mnie, z jednej strony strach, a z drugiej duży niesmak.


O czym piszę? O pospolitym „zwalaniu winy”, ale nie na trenera czy zawodników, ale na wszystkich innych dookoła, którzy w jakiś sposób byli lub są związani z klubem. Nikt nie sili się na analizy, na ćwiczenie związane z wyciągnięciem wniosków, tego nie, co się stało, ale jak wyjść z kryzysu i próbować zmieniać tę nieciekawą rzeczywistość. Nie. Próbuje się przykrywać realne problemy, przerzucając się w mediach informacjami, kto z kim i przeciw komu działa na szkodę CWKS-u. Obecne władze wskazują na byłych właścicieli. Ci, z kolei, próbują się odgryzać. Karuzela się kręci. Media zachwycone. Wyciekają maile. Destabilizacja na poziomie komunikacyjnym i wizerunkowym toczy klub jak rak, ale nie ma jednego mądrego, który by to zatrzymał. Całe szczęście, że mamy przerwę na Reprezentację, bo ten temat byłby mielony non stop jak cement w betoniarce. Czy naprawdę musimy być świadkami tego całego marnego, medialnego widowiska? Czy Legia nie ma na dziś wystarczającej ilości problemów? Czy nie można tego wszystkiego załatwić w jakiś inny, bardziej cywilizowany sposób? Z myślą o dobru klubu, a nie własnym? Czasem mam wrażenie, że widzę piaskownicę, w której siedzi kilku chłopców, którzy cały czas zabierają sobie zabawki. I zamiast w końcu się dogadać między sobą, to non stop się podszczypują i jeszcze skarżą się jeden przez drugiego do otaczających piaskownicę ludzi. Przepraszam, ale to jest przedszkole. I czekam, aż w końcu ktoś szarpnie liną tak mocno na swoją stronę, że po drugiej trup zaścieli się gęsto. Nomen omen przy ogólnym zadowoleniu tłumów. Tłumów, które chce się dzielić i nastawiać przeciw sobie, szukając w nich popleczników swoich teorii. A to nigdy nie prowadziło i nie zaprowadzi nas do niczego dobrego.


Wiele wielkich klubów przechodziło kryzysy. To normalne w piłce nożnej. Ale nienormalne jest to, co dzieje się z całą otoczką wokół Legii. Liczę i mam nadzieję, że to się szybko skończy. Media czekają na konflikty, bo to się sprzedaje. To zasada stara jak świat. Zatem chciałbym, aby osoby odpowiedzialne za klub, w pierwszej kolejności, skanalizowały swoją pracę na tym, aby przywrócić klubowi blask, utracony na początku tego sezonu, a nie na dziwnych rozmowach z dziennikarzami.  Żeby kibice nie musieli dawać wyrazu swojemu niezadowoleniu, zawieszając doping, szydząc z własnych piłkarzy. Nie tędy droga. Zdaję sobie sprawę, że nie jest to temat ani łatwy, ani przyjemny. Wiem, że jest wiele problemów, o których nie wiemy i wiele rzeczy do posprzątania. Ale chciałbym, żeby ta cała naprawa nie rozpoczynała się od podtruwania powietrza w mediach, a od poważnego dyskursu wśród ludzi, którzy tworzą Legię Warszawa. Napiszę to jeszcze raz. Zacząć trzeba od siebie, a nie szukać winnych wszędzie dookoła. Inaczej ten sezon, jak i to wszystko, co udało się osiągnąć w ostatnich latach, naprawdę zostanie stracone. 

Polecamy

Komentarze (20)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.