prasa  przeglad prasy

Przegląd prasy: Lekko i łatwo nie było

Redaktor Marcin Szymczyk

Marcin Szymczyk

Źródło: Legia.Net

20.09.2021 10:00

(akt. 20.09.2021 10:00)

Piłkarze Legii wygrali z Górnikiem Łęczna w Warszawie 3:1. Legioniści nie forsowali tempa, wygrali jak najmniejszym nakładem sił. Oto kilka wybranych tytułów prasowych: Przegląd Sportowy - Lekko i łatwo nie było; Super Express - Legia dokopała Górnikowi; Gazeta Polska Codziennie - Wymęczona wygrana w lidze; Fakt - Ważne zwycięstwo Legii; Sport - Zrównoważony styl i pewna wygrana.

Przegląd Sportowy - Po dwóch porażkach mistrz Polski wygrał i wydostał się ze strefy spadkowej. Oglądający to spotkanie z trybun trener Legii Czesław Michniewicz nie miał najweselszej miny. Co prawda jego drużyna strzeliła Górnikowi Łęczna tylko o jednego gola mniej niż w pięciu wcześniejszych spotkaniach ligowych tego sezonu, ale powodów do zachwytu nad grą mistrza Polski nie było. Drużyna ciągle się zmienia, także pod względem personalnym i pewnie jeszcze trochę potrwa, nim efektowny styl połączy z wynikami.

To był dopiero drugi w tym sezonie ligowy mecz Legii na własnym boisku - mistrzowie kraju wrócili na stadion przy ulicy Łazienkowskiej walczyć o punkty po prawie dwumiesięcznej przerwie. 24 lipca, na inaugurację rozgrywek 2021/22, pokonali tutaj Wisłę Płock (1:0), a potem grali cztery razy na wyjazdach, bo jej dwa spotkania ekstraklasy - z KGHM Zagłębiem Lubin oraz Bruk-Betem Termalicą Nieciecza w stolicy - zostały przełożone ze względu na udział zespołu trenera Czesława Michniewicza w eliminacjach europejskich pucharów. Z powodu tych zaległości, ale także kiepskiej formy, legioniści przystępowali do spotkania z Górnikiem Łęczna z większą liczbą porażek niż zwycięstw (2-3) oraz ujemnym bilansem bramkowym (4-5). Rywal wydawał się idealny, by poprawić statystyki.

Legia zagrała w najsilniejszym zestawieniu z możliwych, a rywal, który zgromadził jeszcze mniej punktów od mistrza Polski, miał być gwarancją, że będzie lekko, łatwo i przyjemnie. Nie było. Zespół trener Kamila Kieresia nie wystraszył się utytułowanego i silniejszego przeciwnika.

Super Express - Były obawy o to, czy legioniści będą w pełni sił po triumfie ze Spartakiem w Moskwie w 1. kolejce Ligi Europy. Warszawianie nie dali plamy, choć sami napsuli sobie krwi jeszcze przed przerwą. Nie minęło pół godziny, już było 2:0 dla Legii. Goście maleńkiej Łęcznej mieli przyjechać do stolicy po jak najniższy wymiar kary, ale postawili się dzielnie. Na samobója Pawła Baranowskiego i solową akcję Ernesta Muciego odpowiedzieli skutecznie wykonaną jedenastką przez Bartosza Śpiączkę. Wściekły na ten obrót spraw był Bartosz Slisz. - Powinniśmy utrzymać wynik 2:0 do przerwy. Musimy uspokoić grę i nie dawać Górnikowi szans na kontry. Gość biegnie z piłką przez pół boiska i robi rzut karny - grzmiał w przerwie na antenie Canal+ pomocnik Legii. Uwag piłkarzom nie mógł przekazać Czesław Michniewicz. Trener Legii w meczu z Górnikiem pauzował za kartki. Na ławce zastąpił go asystent Alessio De Petrilli. Włoch, jak i wszyscy kibice, porządnie się wynudził. W drugiej połowił Górnicy nie potrafili doprowadzić do remisu, a legioniści wykonali jeden zryw. W końcówce spotkania Macieja Gostomskiego (byłego bramkarza Legii) pokonał Mahir Emreli, strzelając piłkę pomiędzy jego nogami. Wynik był wczoraj lepszy niż gra, Legii zależało przede wszystkim na komplecie punktów. To pierwsza wygrana Wojskowych w lidze od 14 sierpnia.

Gazeta Polska Codziennie - Legia Warszawa po przeciętnym meczu wygrała 3:1 z Górnikiem Łęczna. Mistrz Polski awansował o kilka miejsc w tabeli PKO BP Ekstraklasy, ale nadal w spotkaniach ligowych nie przypomina drużyny, która sprawiła kibicom tyle radości w rozgrywkach europejskich. Legia Warszawa w ekstraklasie i w europejskich pucharach to do tej pory dwie zupełnie różne drużyny. Kibice mistrza Polski mieli nadzieję, że Wojskowi zaczną odrabiać ligowe straty na krajowym podwórku w tak dobrym stylu, jaki prezentowali w spotkaniach z europejską czołówką w Zagrzebiu, Pradze i Moskwie.

Z Górnikiem Łęczna miało pójść szybko, łatwo i przyjemnie. Już w 12. min było 1:0. Luquinhas zagrał na skrzydło do Filipa Mladenovicia. Serb dośrodkował w pole karne, gdzie wielką ochotę na gola miał Tomas Pekhart, ale niestety wyręczył go doświadczony defensor Górnika Paweł Baranowski, który wpakował piłkę do własnej bramki. W 28. min było już 2:0. W zamieszaniu pod bramką gości po stałym fragmencie gry najsprytniejszy okazał się bohater meczu w Moskwie i - Ernest Muci. Albańczyk uderzył po ziemi i po raz kolejny udowodnił, że Legia nie pomyliła się, kupując na początku roku nieoszlifowany talent z KF Tirana.

Niestety po golu na 2:0 Legia znowu zaczęła grać w stylu „ligowym" i piłkarski minimalizm zaczął brać górę nad zaangażowaniem. W efekcie  po 45  min  było  tylko 2:1, bo w ostatniej minucie pierwszej połowy rzut karny dla Górnika wywalczył Marcel Wędrychowski, który z obrońcami Legii zrobił, co chciał, i został w niezrozumiały sposób podcięty w polu karnym przez Mateusza Wieteskę. Jedenastkę zamienił na gola Bartosz Śpiączka i w drugiej połowie był obrażany za tego gola przez kibiców z „Żylety". Jej „nienawiść" powinna być jednak skierowana w stronę bramkarza Górnika, bo to on był jego najlepszym piłkarzem tego meczu. Na szczęście Maciej Gostomski ma na swoim koncie występy w Legii, więc oszczędzono mu bluzgów.

Fakt - Piłkarze warszawskiej Legii wygrali trzeci mecz w tym sezonie ekstraklasy. Drużyna trenowana przez Czesława Michniewicza co prawda rozegrała dopiero sześć spotkań ligowych ze względu na występy w europejskich pucharach, ale 9 punktów na 18 nie jest szczytem marzeń kibiców stołecznego zespołu. Pierwszy gol w meczu z Górnikiem Łeczna padł w 11. minucie za sprawą samobójczego trafienia Pawła Baranowskiego. Na podwyższenie prowadzenia trzeba było czekać do 27. minuty, kiedy to Legia otrzymała rzut wolny w okolicy 25. metra. Gospodarze postanowili krótko rozegrać stały fragment gry. Ernest Muci lekko dotknął piłki i zaczął biec w stronę szesnastego metra. W międzyczasie Filip Mladenovic podał do Josue, który z pierwszego podania zagrał do nabiegającego Albańczyka. Ten zatańczył w potu karnym rywala, mijając defensorów jak słupki, i wpakował pitkę do siatki. Goście co prawda strzelili kontaktowego gola z karnego, ale decydujący cios zadali gospodarze. 11 minut przed końcem do bramki trafił Mahir Emreli.

Sport - Bez nadmiernego zużywania sił Legia Warszawa zwyciężyła i wydostała się ze strefy spadkowej. Ku zdziwieniu większości obserwatorów, Górnik Łęczna lepiej rozpoczął spotkanie od gospodarzy. Legia w żółwim tempie rozgrywała akcje, nie chcąc zbyt szybko atakować bramki Macieja Gostomskiego. Natomiast podopieczni Kamila Kieresia starali się jak najszybciej zdobyć gola. Plan się nie powiódł, bo w 11 minucie, po dość niegroźnej wrzutce Filipa Mladenovicia, piłkę do własnej bramki skierował Paweł Baranowski. Po tej wpadce obraz meczu nie zmienił się. Warszawianie nie szukali na siłę kolejnego gola, a mimo to udało im się podwyższyć prowadzenie. Zaprezentowali wcześniej zaplanowaną akcję z rzutu wolnego, po której Ernest Muci trafił do siatki.

Gdy wydawało się, że pierwsza połowa zakończy się dwubramkowym prowadzeniem Legii, bardzo aktywny Marcel Wędrychowski przedarł się w pole karne, gdzie był faulowany. Z 11 metrów pewnie uderzył Bartosz Śpiączka, pokonując Artura Boruca. Po przerwie Legia panowała nad tym, co dzieje się na boisku. Spokojnie rozgrywała akcję, utrzymując się przy piłce. Piłkarze ze stolicy co jakiś czas próbowali strzałów z dystansu, ale nie przynosiły one spodziewanego efektu. Dopiero w 79 minucie udało im się pokonać po raz trzeci w tym spotkaniu bramkarza Górnika. Znów zaangażowany w gola był Baranowski, który w łatwy sposób stracił piłkę pod naporem Mahira Emreliego, dzięki czemu Azer wyszedł sam na sam z Gostomskim i umieścił futbolówkę między jego nogami. Tym samym Legia wydostała się ze strefy spadkowej ekstraklasy. Spotkanie przy Łazienkowskiej było szczególne dla Mariusza Złotka, który po ostatnim gwizdku zakończył sędziowską karierę. Był to jego 144 mecz w najwyższej klasie rozgrywkowej w Polsce.

Polecamy

Komentarze (4)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.