News: Kim jest William Remy?

Kim jest William Remy?

Piotr Kamieniecki

Źródło: Legia.Net

06.01.2018 17:26

(akt. 02.12.2018 11:41)

Gdyby William Remy chciał się przedstawić swoimi ostatnimi miesiącami, trudno byłoby mu zaimponować. Dziewięć meczów w rezerwach klubu z Ligue 1 wielkiej chwały nie przynosi. Ostatni mecz w pierwszym zespole Montpellier HSC 26-latek rozegrał 27 stycznia 2017 roku. Z każdym kolejnym miesiącem, związek piłkarza z klubem przestawał istnieć. Gdy przyszedł czas rozwodu, pojawili się chętni, by przechwycić zawodnika urodzonego w Courbevoie. Remy prowadził zaawansowane rozmowy z drużyną z angielskiej Championship. Wtedy wkroczyła Legia.

W 2008 roku William Remy, razem z francuską kadrą, został wicemistrzem Europy do lat 17. W finale jednak nie zagrał, przez nadmiar żółtych kartek. Gdy spojrzy się na to, gdzie jest obecnie Alexandre Lacazette, a gdzie czwarty nabytek Legii w zimowym oknie transferowym, różnica jest widoczna. Czy obrońca zmarnował talent? Trafniej byłoby stwierdzić, że nie zrobił kariery, którą niektórzy mogli mu wróżyć. Jednak gdy niektórzy gracze srebrnej drużyny prezentują się w niższych ligach lub zawiesili buty na kołku, Remy zebrał prawie 120 spotkań na dwóch najwyższych poziomach rozgrywek we Francji. - Remy grał wtedy w kadrze Francisa Smereckiego, u którego nie było przypadkowych ludzi. Jeśli obrońca tam był, to znaczy, że odpowiednio rokował na przyszłość - mówi Tadeusz Fogiel, agent piłkarski, który od wielu lat mieszka we Francji. 

 

 

Prawie dziesięć lat po zdobyciu srebrnego medalu na mistrzostwach Europy U-17, Remy żegnał rok 2017, jak można się domyślać, bez większego żalu. Cztery mecze na najwyższym poziomie, z których w dodatku zaledwie jeden udało się zremisować, nie wystawiają najlepszej recenzji. Środkowy obrońca mogący również wcielać się w rolę defensywnego pomocnika szybko został odstawiony na boczny tor w Montpellier. Pobyt na bocznicy rozpoczął się po przegranej 1:5 z Olympique Marsylia, kiedy mierzący 184 centymetry wzrostu stoper obejrzał także czerwoną kartkę. Majowe przyjście nowego trenera, Michela Der Zakariana, tylko pogorszyło sytuację 26-latka, który nie otrzymał żadnej szansy od nowego szkoleniowca ekipy ze Stade de la Mosson.

 

- Sytuacja, w której zawodnik nie gra, jest porażką wszystkich. Trzeba wyciągnąć wnioski i cieszyć się, gdy piłkarz rozkwitnie w kolejnym klubie - mówił m.in. o defensorze Laurent Nicolin, prezes Montpellier. Cóż pozostało stoperowi z korzeniami sięgającymi Gwadelupy? Gra w rezerwach. Najpierw na czwartym poziomie rozgrywek, a po spadku, już na piątym. W trakcie 2017 roku, 26-latek wystąpił w drugiej drużynie Montpellier dwanaście razy, przebywając na boisku przez 1080 minut i strzelając jednego gola. - Życie piłkarza to wzloty i upadki, a cała sytuacja jest skomplikowana. Jestem na dole, trenuję z zawodowcami, ale gram w lidze amatorskiej. Daję z siebie wszystko, ale taki stan rzeczy zawsze rozczarowuje zawodnika - mówił Remy w połowie roku. Kiedy miał szansę na pokazanie się w trakcie przerwy między rozgrywkami, doznał kontuzji. Na jego pozycję sprowadzono nowych graczy, a Der Zakarian ostatecznie zrezygnował z gracza urodzonego pod Paryżem, w Courbevoie, wystawiając go na listę transferową. - Will wie, że w hierarchii przed nim jest kilku graczy. Ma wolną drogę w kwestii odejścia z klubu - powtarzał szkoleniowiec. 

 

Piłkarz wychowany w małym klubie Saint-Michel Sports miał przez ostatnie miesiące wolną drogę w wyborze nowego pracodawcy. Pozostało podjąć odpowiednią decyzję, co nie zawsze jest łatwe, a najlepiej obrazuje to przeżycie Remy'ego z przeszłości. RC Lens, po wypożyczeniu do US Creteil w 2011 roku, zaproponowało mu nowy, 4-letni kontrakt. - Postąpiłem źle odchodząc po kolejnych dwunastu miesiącach w Lens, po zakończeniu umowy. Spędziłem świetny czas w Dijon, gdzie grałem regularnie w Ligue 2, ale niepotrzebnie słuchałem swojego ówczesnego agenta. Jestem przekonany, że w Lens byłoby tylko lepiej - opowiadał w jednym z wywiadów. Jego postawa w Dijon była jednak na tyle dobra, że Montpellier zdecydowało się dać mu szansę na najwyższym poziomie rozgrywek. Wydawało się, że właśnie tam może zacząć nawiązywać do czasów młodości, gdy grał w kolejnych kadrach Francji od lat 17 do 19. W 2018 roku licznik spotkań dla byłego zespołu m.in. Romana Koseckiego zatrzymał się na 48 spotkaniach i jednej asyście. Tam miał również grać w jednym zespole z Yacoubą Syllą, również przymierzanym do Legii. 

 

Media rozpisywały się o wielu klubach zainteresowanych stoperem. Leeds United, Queens Park Rangers Vitoria Guimaraes, Moreirense, Nottingham Forest, Sivasspor - o tych klubach wspominano, gdy rozważano kolejne miejsce pracy defensora. Najpoważniejsze były jednak dwa tematy: Montrealu Impact z MLS oraz Brentford FC, 11. drużyny Championship. W kanadyjskim klubie 26-latka widział francuski trener, Remi Garde. Podobnie, jak Thibault Moulina, który również był przedmiotem zainteresowania niebiesko-białych. Najkonkretniejsi byli jednak Anglicy, których polityka transferowa skupia się na pozyskiwaniu graczy odtrąconych w innych miejscach. Okazja idealna, gdyż Montpellier zgodziło się oddać piłkarza za darmo, zapewniając sobie jedynie procent z kolejnego transferu. Przeciągały się jednak negocjacje z samym zawodnikiem, a wtedy... Wtedy wkroczyła Legia. Mistrzowie Polski wykorzystali impas proponując zawodnikowi szansę udowodnienia swojej wartości oraz kontrakt na 3,5 roku. Decyzja zapadła dość szybko. - Wydaje się, że jeśli gracz klubu z Ligue 1 trafia do Ekstraklasy, to trzeba mówić o kroku do tyłu. W Montpellier cały czas występuje na stoperze 40-letni Hilton, były partner Jacka Bąka. Remy jak widać przegrał rywalizację, ale skoro mistrzowie Polski pozyskują byłego juniorskiego reprezentacji Francji, to trzeba z zaciekawieniem przyglądać się takiemu ruchowi. To może okazać się niezłym pomysłem i na pewno nie można go od razu skreślić - dodaje Fogiel. 

 

 

- Remy ma wiele atutów, by zrobić większą karierę. Odbiera piłkę na wysokim poziomie, potrafi wykonywać doskonałe wślizgi Aż dziwne, że stoi w miejscu i nie pnie się wyżej - charakteryzował zawodnika dziennik "Le Bien Public". - Żeby się rozwijać, muszę grać na swojej nominalnej pozycji, jako środkowy obrońca - dodawał sam zawodnik, który próbowany był na prawej stronie defensywy, a także w środku pola. - Jest bardzo dobry w powietrzu, wygrywa większość pojedynków główkowych. Z kolei rozegranie piłki zostawia innym i nigdy nie podejmuje ryzyka. To typowy stoper, a wszystkie próby przestawiania go na inne pozycje nie kończyły się dobrze. Der Zakarian nie widzi go w klubie i nie wziął go do "osiemnastki" na żaden mecz tego sezonu - mówi Legia.Net Jules Autef zajmujący się Montpellier w serwisie "madeinfoot.com".

Legia pozyskuje zawodnika, który bynajmniej nie jest gwiazdą francuskich mediów. Jest również mniej znanym Remy'm, gdyż zawsze znajdował się w cieniu Loica, piłkarza Las Palmas mającego za sobą występy m.in. w Chelsea. - Wszyscy pytają się mnie czy jesteśmy spokrewnieni, ale z tego co wiem, to tak nie jest. Chociaż może jesteśmy dalekimi kuzynami (śmiech) - mówił w jednym z wywiadów. W mediach echem odbił się również wypadek samochodowy defensora, który nie spowodował jednak uszczerbku na zdrowiu gracza. Nie był on również jego winą. - Poza boiskiem to zawodnik, który raczej nie lubi rzucać się w oczy. Powiedziałbym, że to taki dyskretny człowiek, z którym jednak przyjemnie się rozmawia - dodaje Autef.

 

Do Warszawy trafia twardo grający środkowy obrońca, któremu nie straszna jest gra ciałem. Zainteresowanie angielskich klubów również jest pewnego rodzaju recenzją stylu gry Remy'ego. Piłkarz zjawi się w Polsce w sobotę po południu, a jeśli testy medyczne wypadną pomyślnie, zawodnik podpisze 3,5-letnią umowę z mistrzami Polski. 

Polecamy

Komentarze (28)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.