Wnioski, spostrzeżenia

Kilka spostrzeżeń po meczu ze Śląskiem - zabrakło jakości

Redaktor Marcin Szymczyk

Marcin Szymczyk

Źródło: Legia.Net

22.04.2024 15:10

(akt. 23.04.2024 21:20)

Piłkarze Legii Warszawa tylko zremisowali na własnym stadionie ze Śląskiem Wrocław i znów rozczarowali. Czas na kilka pomeczowych spostrzeżeń.

Kolejne rozczarowanie – Swój mecz w tej kolejce ligowej przegrał Raków Częstochowa, bez punktów też Pogoń Szczecin. Legia stanęła więc w Warszawie przed szansą odskoczenia wspomnianej dwójce i zmniejszenia dystansu do wicelidera, czyli Śląska Wrocław. Niestety „Wojskowi” przyzwyczaili nas do tego, że w tym roku takich szans nie wykorzystują i tak było też tym razem. Legioniści grali cierpliwie, długo rozgrywali akcje, szukali wolnych przestrzeni i miejsca na oddanie strzału. Tyle że rywale bronili się całym zespołem, przyjechali po remis i byli z niego zadowoleni. Legioniści mieli optyczną przewagę, ale niewiele z niej wynikało. W pierwszej połowie odnotować można strzał Rafała Augustyniaka z dystansu i uderzenie z woleja Marca Guala – nad bramką. Śląsk nie stworzył sobie nawet pół okazji. Po przerwie dla Legii Hiszpan trafił w poprzeczkę – była to najlepsza okazja. Dwukrotnie piłkę do siatki mógł głową skierować Maciej Rosołek, ale najpierw źle trafił w piłkę i ta przeleciała obok bramki, a potem źle dostawił głowę i futbolówka tylko dotknęła jego czoła. Rywale mieli ledwie dwie sytuacje – obie po strzałach z dystansu. Uderzenia Erika Exposito i Mateusza Żukowskiego wybronił Dominik Hładun. I to by było na tyle, jeśli chodzi o emocje. Nie widać było tego, by któryś z zespołów chciał za wszelką cenę spotkanie wygrać. Jeśli ktoś przychodził na stadion z nadziejami, że tym razem coś w końcu drgnie, to opuszczał Łazienkowską rozczarowany. I miał do tego pełne prawo!

Brakuje potencjału – Powtarzamy to jak mantrę od pół roku – kadra Legii jest jakościowo bardzo wąska. I to było bardzo widoczne w niedzielnym spotkaniu ze Śląskiem Wrocław. Tomas Pekhart zszedł z murawy kontuzjowany w 55. minucie i trener musiał wpuścić na murawę Macieja Rosołka, bo nie miał na ławce rezerwowych innych opcji do ataku. Blaż Kramer jest kontuzjowany – to jak na polską ligę niezły grajek, ale mam wątpliwości czy nadaje się do uprawiania zawodowego sportu. Leczy się częściej niż gra. A „Rossi” wydaje się być w tym momencie człowiekiem, który pod względem mentalnym wpadł w głęboki dołek i by się z niego wygrzebać powinien zmienić otoczenie. Trener Goncalo Feio przed meczem mówił, że piłkarze wygrywają mecze, gdy robią różnicę w ostatniej tercji boiska swoimi umiejętnościami. Tylko że w Legii w ostatnim czasie takich piłkarzy brakuje. Na robienie różnicy, czyli wygrywanie pojedynków, robienie przewagi lub zaskakujące przeciwnika zagranie stać Marca Guala, choć jest w tym dość chimeryczny. Może to robić Josue, ale ostatnia tercja boiska, to często nie jest jego strefa. I na tym koniec. Dlatego też Legia musi stworzyć minimum kilka jak nie kilkanaście sytuacji, by wygrać mecz. Oczywiście będą się zdarzały spotkania, że legioniści stworzą sobie cztery okazje i strzelą trzy gole, ale będą to wyjątki. Dziś Legia stała się sportowo zespołem przeciętnym. Popatrzmy na wycenę piłkarzy na popularnym serwisie transfermarkt. Kadra Rakowa jest wyceniana na 37 mln euro, Lecha na 34 mln euro, a Legii tylko na 20 mln euro, zaś kadra Jagiellonii tylko o pół miliona mniej. To oczywiście tylko tabelka poglądowa, ale pokazuje, że zespół jakościowo równa do dołu i znajduje to swoje potwierdzenie na boisku. W kadrze Legii, poza bramkarzami, jedynie Juergen Elitim jest piłkarzem, którego wartość przekracza znacząco milion euro i to też wiele mówi o obecnej kadrze i jej jakości.

Śląsk nawet nie myślał o wygranej – Piłkarze Śląska Wrocław nie wygrali w Warszawie z Legią od 11 lat – ostatni raz miało to miejsce w sezonie 2012/13 w finale Pucharu Polski. Było to jednak pyrrusowe zwycięstwo – we Wrocławiu legioniści po dwóch golach Marka Saganowskiego wygrali 2:0 i sięgnęli po Puchar Polski. Nic nie zapowiadało tego, że tym razem Śląsk wygra. Ekipa z Wrocławia w tym roku kalendarzowym jest jedną z gorszych jeśli nie najgorszą drużyną w ekstraklasie. Przed niedzielnym spotkaniem ugrała 9 punktów w 9 meczach, czyli bardzo mało. Gorszą drużyną w tym okresie jest pod względem punktowym jedynie Ruch Chorzów – 7 punktów w 9 meczach. Trener Jacek Magiera realnie ocenił możliwości swojego zespołu w tym momencie i nastawił drużynę ultra defensywnie. Śląsk nawet nie za bardzo próbował ten mecz wygrać – przyjechał po remis i wyjechał ze stolicy zadowolony z wypełnienia celu. Nie zmienia to jednak końcowej oceny Legii – jeśli nie potrafi wygrać z zespołem, który jest jednym z gorszych w lidze w tym momencie, to znaczy, że na mistrzostwo Polski nie zasługuje, a może również na europejskie puchary.

Trener wyciąga wnioski – W spotkaniu z Rakowem w Częstochowie legioniści byli blisko wygranej. Na stratę punktów spory wpływ miała fatalna zmiana Gila Diasa. W krótkim czasie, po wejściu na boisko, dwa razy popełnił błąd i ten drugi rywale wykorzystali. Portugalczyk jest do Legii wypożyczony, klub ma opcję wykupu sięgającą milion euro, ale już jesienią było wiadomo, że z niej nie skorzysta. Zawodnik nie dał ku temu żadnych argumentów. Po meczu z „Medalikami” pisaliśmy, że Dias zagrał tak źle, że nie zdziwimy się, jeśli był to jego ostatni mecz w barwach Legii. W niedzielę był poza kadrą meczową. Wydaje się, że Gil mentalnie jest już poza Warszawą, rozmyśla o przyszłości. Goncalo Feio podjął więc słuszną decyzję. Dias zaczynał z czystą kartką, ale szybko zapisał ją całą na czerwono.

Pierwsze wnioski z sezonu – Sezon wciąż trwa i póki europejskie puchary są realne, Legia musi być united, czyli zjednoczona jak mówił Stanisław Czerczesow. Tylko nie chodzi o walkę, zaangażowanie i grę o najwyższe cele w pomeczowych wypowiedziach, ale o postawę na boisku. Zawodnicy Legii pewnie oglądali w niedzielę mecz Real – Barcelona, a powinni obejrzeć spotkanie Cracovii z Puszczą. Wtedy zobaczyliby, na czym polega zaangażowanie, determinacja i walka o każdą piłkę w wykonaniu graczy z Niepołomic. Póki jest cel do osiągnięcia, należy się wzajemnie wspierać. Ale już teraz można pokusić się o pierwsze wnioski z sezonu, który został zawalony. I nie ma jednego winnego – tak by było za prosto! Na pewno nie jest nim tylko trener Kosta Runjaić, choć wieloma decyzjami, swoją upartością, sobie nie pomagał. Wystawienie od pierwszej minuty w wyjazdowym meczu z Molde Qendrima Zyby jest tego najlepszym przykładem. Szkoleniowiec chciał pokazać, że potrzebuje wzmocnienia w miejsce Slisza więc wystawił tam gracza z Kosowa. Do przerwy było 0:3, a piłkarz kolejne tygodnie spędził na trybunach. Nie pomógł też Jacek Zieliński, choć dokonał ważnej rzeczy - pozbył się zagranicznych graczy, którzy nie byli wartością dodaną dla zespołu, a zajmowali wysokie miejsce w rankingu kontraktów. Ale dyrektor sportowy odpowiada też za kształt i jakość kadry, a ta najwyższa nie jest. W piłce nie wszystko da się przewidzieć i zaplanować, czasem trzeba działać natychmiast – a tego zimą brakowało. Wielu piłkarzy sprowadzonych nie podwyższyło jakościowo poziomu sportowego. Tyle że dyrektor sportowy nie miał pieniędzy na dobry materiał, więc szył z tańszego. A to już kamyczek do ogródka właściciela, czyli Dariusza Mioduskiego, który też dołożył swoją cegiełkę do tego, jak kończy się ten sezon. Może nie w bieżących rozgrywkach, ale w latach poprzednich. Klub był tak prowadzony, że dziś trzeba spłacać wielomilionowe zobowiązania i pieniądze zarobione na sukcesach sportowych i transferach, zamiast na rozwój zespołu trzeba przeznaczać na spłatę zobowiązań. I to jeszcze chwilę potrwa, więc nie jest powiedziane, że w przyszłym sezonie będzie lepiej. Choć na zakupy mają pojawić się pieniądze. Kolejne okienko będzie więc sprawdzianem dla całego pionu sportowego.

Sprawdź wiedzę o trenerach Legii

Galeria: Puchar Polski: Wręczenie medali
1/20 Na początku istnienia Legii, nie było stanowiska trenera, za skład i taktykę odpowiadał kapitan drużyny. Kto był pierwszym kapitanem Legii?

Polecamy

Komentarze (122)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.