Wnioski, spostrzeżenia

Kilka spostrzeżeń po meczu z Górnikiem Łęczna - delikatny progres

Redaktor Marcin Szymczyk

Marcin Szymczyk

Źródło: Legia.Net

04.03.2022 22:00

(akt. 04.03.2022 22:06)

Piłkarze Legii Warszawa wygrali 2:0 z Górnikiem Łęczna i awansowali do półfinału Pucharu Polski. Czas na kilka pomeczowych spostrzeżeń.

Zaangażowanie i niezła pierwsza połowa – Legioniści wyszli ponownie ustawieni czterema obrońcami, bez nominalnych wahadłowych. Tak jak w spotkaniu z Wisłą Kraków było widać delikatną poprawę w stosunku do spotkania z Bruk-Betem w Niecieczy, tak i teraz w meczu z Górnikiem Łęczna widać było delikatny progres względem poprzedniego spotkania. Przede wszystkim była walka, duże zaangażowanie. Legioniści biegali po całej długości i szerokości boiska, nie odpuszczali, jeździli tyłkami po murawie i tyczyło się to zarówno graczy z podstawowego składu jak i rezerwowych. Do cech wolicjonalnych doszła niezła gra w defensywie, ale było też kilka udanych prób akcji ofensywnych z wieloma prostopadłymi podaniami, które pozwalały przedostać się w okolice pola karnego. Było kilka akcji w których oglądaliśmy podania z pierwszej piłki – dawno tego w meczu legionistów nie widzieliśmy. Ogólnie zespół zagrał najlepszą pierwszą połowę w tym roku kalendarzowym. Oczywiście wciąż jest wiele do poprawy, wynik do przerwy to tylko jednobramkowe prowadzenie, a gol został strzelony po indywidualnej akcji, ale szukając pozytywów staramy się dostrzegać małe rzeczy, które dają optymizm przed kolejnymi spotkaniami.

Przełamanie Josue – Piłkarze Legii stworzyli sobie w tym meczu wiele sytuacji – szanse na gola mieli Wszołek, Johansson i Slisz po strzałach z dystansu czy Pekhart uderzając z bliskiej odległości. Większość tego co pozytywne w ofensywie było związane z Josue. Portugalczyk sam też miał dwie może trzy dogodne sytuacje ale brakowało precyzji bądź dobrze interweniował Maciej Gostomski. W końcu jednak Josue, po tym jak otrzymał podanie od Johanssona, pobiegł do przodu z piłką i widząc pasywność graczy gości uderzył nie do obrony. Gol cieszy, bo Portugalczyk dość często trafia do siatki na treningach, był najlepszym strzelcem zespołu w zimowych sparingach, ale w środę zdobył dopiero pierwszą bramkę w oficjalnym spotkaniu drużyny. Trafienie go uskrzydliło, grał na dużym luzie, przeprowadził też doskonałą kontrę i wyłożył piłkę do Muciego, który ustalił wynik spotkania. Gol, asysta i zdecydowanie najlepszy gracz tego meczu. W końcu ktoś z ofensywy!

Albańczycy – Wyróżnić można dwóch młodych graczy z Albanii. Ernest Muci od kilku miesięcy grał słabo, na treningach też nie wyglądał najlepiej, dochodziły też zachowania poza boiskowe. Doszło do tego, że nie znalazł się w kadrze meczowej na spotkanie w Niecieczy, a w sparingu nie załapał się do składu złożonego z rezerwowych graczy szerokiej kadry pierwszego zespołu. Piłkarz odbył rozmowę z trenerem Aleksandarem Vukoviciem, który określił czego od niego oczekuje. I w spotkaniu z Górnikiem Łęczna było widać, że zawodnik zaczyna funkcjonować według ustalonych reguł. Strzelił gola, miał dwie dobre sytuacje bramkowe, walczył i pomagał w defensywie, co do tej pory nie było regułą. Dwa razy wracał się na dużej prędkości po stracie i atakował rywala wślizgiem – to obrazek, którego wcześniej nie widzieliśmy. To bardzo dobra informacja, że trener trafił do zawodnika. Kto wie, może to Muci okaże się poszukiwanym wzmocnieniem do ofensywy. Słowa pochwały też dla Jurgena Celhaki – zachował miejsce w składzie, mimo że do dyspozycji sztabu szkoleniowego byli zarówno Bartosz Slisz jak i Patryk Sokołowski. Spisał się bez zarzutu. Raz tylko nieodpowiedzialnie stracił piłkę na własnej połowie, gdy na bramkę dobrze uderzył Janusz Gol. Poza tym grał dobrze w odbiorze, starał się podłączać do akcji ofensywnych. Dawał naprawdę dobre sygnały trenerowi.

Wyeliminowanie Śpiączki – Najlepszym strzelcem w ekstraklasie w bieżącym sezonie jest jak na razie Mikel Ishak z Lecha Poznań z 13 bramkami, ale na piątej lokacie z 10 golami na koncie znajduje się Bartosz Śpiączka z Górnika Łęczna i to był główny atut zespołu gości, który należało zneutralizować. Zawodnik Górnika zwykle bardzo dobrze radzi sobie w powietrzu, ale tym razem przegrał wszystkie pojedynki główkowe z obrońcami Legii. Ogólnie został wyłączony z gry – tylko 38 procent jego kontaktów z piłką zakończyło się sukcesem – 13 z 34. Podawał piłkę 8 razy, ale tylko 4 z tych zagrań dotarło do adresata – czyli podawał ze skutecznością 50 procent. Wygrał 8 z 20 pojedynków co daje 40 procent skuteczności. Legioniści zwykle szybko doskakiwali do Śpiączki, agresywnie go atakowali. Efekt? Stracił aż 11 razy piłkę, z czego 2 razy na własnej połowie. Zanotował przy tym tylko 1 odbiór piłki – naprawdę słabiutki występ Śpiączki, który schodząc z boiska mógł liczyć na specjalne pożegnanie od kibiców Legii.

Raków czyli próba zdobycia Częstochowy – Legioniści awansowali do półfinału Pucharu Polski, a zdobycie tego trofeum jest jedyną szansą na to, by drużyna w przyszłym sezonie wystartowała w eliminacjach europejskich pucharów. W grze Legii widać delikatny postęp, dwa ostatnie spotkania zostały wygrane. Jeśli progres nadal będzie postępował z każdym spotkaniem, to być może za miesiąc legioniści powalczą z Rakowem w Częstochowie. Taki bowiem jest efekt losowania kolejnej rundy rozgrywek. Ale czy to wystarczy by znaleźć się w finale? Trudno powiedzieć. Dziś wydaje się to mało realne, zespół Marka Papszuna gra dojrzalszy futbol, bardziej przekonujący jest styl gry drużyny, również jakość – szczególnie w ofensywie - wydaje się być po stronie ekipy zajmującej obecnie trzecie miejsce w tabeli. Ale dopóki piłka w grze, wszystko jest możliwe. Z całą pewnością zawodnikom Legii nie zabraknie ambicji i determinacji do tego, by w maju zagrać w finale na Stadionie Narodowym.

Polecamy

Komentarze (32)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.