Henrik Ojamaa: Jestem wdzięczny myśląc o Legii

Redaktor Patryk Tylak

Patryk Tylak

Źródło: weszlo.com

14.12.2018 20:47

(akt. 14.12.2018 21:26)

- Gdy myślę o Legii, jestem po prostu bardzo wdzięczny. Młody piłkarz dostaje szansę gry w takim klubie, co więcej - często jest wystawiany i dostaje wiele minut nie tylko w Ekstraklasie, lecz także w Lidze Europy. Trenerzy mi ufali i po tym okresie mogę się pochwalić trofeum za mistrzostwo Polski. Co mogę powiedzieć? Pamiętam wiele pozytywnych momentów - stwierdził w rozmowie z "Weszło" Henrik Ojamaa, który występował przy Łazienkowskiej, a aktualnie jest zawodnikiem Miedzi Legnica.

Polacy odbierali cię inaczej: Ojamaa to ten, który nie potrafi podawać, nie widzi kolegów na boisku, tylko kiwa.

- To są oczekiwania innych ludzi i ciężko mi z nimi dyskutować. Gdy analizuję swoją grę, muszę patrzeć trochę z innego poziomu niż zwykły kibic. Jeśli strzelasz bramki, asystujesz i twoja gra ma oczywisty wpływ na grę, tak jak na przykład w naszym ostatnim meczu z Wisłą Kraków, ludzie myślą: o, wow, dobry piłkarz. Ja z kolei nie byłem po tym meczu do końca szczęśliwy. Nie patrzę na te najbardziej widoczne rzeczy, staram się wejść głębiej, zrozumieć jak tak właściwie doszedłem do danej sytuacji i z tego się rozliczać. Czasami zdarzają się mecze, gdy mam piłkę przy nodze tylko trzy razy. I jeśli wtedy trzy razy wybieram dobrą opcję, myślę, że mecz jest udany. Zrobiłem po prostu tyle, ile mogłem, mimo że z boku może to wyglądać inaczej.

Nie było tak, że byłem egoistą po to, by za wszelką cenę się pokazać. Po prostu w danym konkretnym momencie uznawałem, że teraz jest dobry moment na drybling. Wiem, że to moja mocna strona i w ten sposób zawsze chciałem pomóc drużynie. Czasami powinienem zluzować i podejmować lepsze decyzje, ale wszystko przychodzi z doświadczeniem. W Legii spotkałem się z zupełnie innym stylem gry niż do tej pory. Wszyscy grali przeciwko nam bardzo defensywnie. Gdy okiwałeś jednego piłkarza, nie miałeś już miejsca na kolejny drybling, bo pojawiało się kilku następnych, którzy mieli zabezpieczać strefę. Grając w drużynie opartej na kontrataku, masz więcej możliwości dryblingu. Jeśli okiwasz jednego, w obronie robi się dziura i wytwarzasz przewagę. W Legii powinnienem być bardziej cierpliwy przy budowaniu ataku, gdy defensywa rywali stała głęboko. Nigdy nie grałem wcześniej w takim klubie jak Legia – to było świetne doświadczenie, które pozwoliło mi nauczyć się grać w zupełnie innym stylu gry.

Spore oczekiwania rozpalił też fakt, że Legia w ostatniej chwili odbiła cię Lechowi. Spodziewano się, że skoro jesteś bohaterem transferu na szczycie, rozniesiesz tę ligę.

- Zanim trafiłem do Legii, Lech miał przez jakiś czas kontakt z Motherwell i w okienku transferowym mieliśmy przystąpić do finalizacji. Sytuacja była taka, że wystarczyło tylko wbić piłkę do pustej bramki. Wyczekiwali jednak trochę za długo i to normalne, że pojawiło się zainteresowanie ze strony innych klubów. Zgłosiła się Legia, z oboma klubami prowadziłem udane rozmowy, ale ostatecznie zdecydowałem się na Warszawę. I to była dobra decyzja – dużo grałem, zdobyłem mistrzostwo. Ludzie mogli myśleć, że skoro chcą mnie dwa kluby, to nagle strzelę 30 bramek, ale… 

Czułeś te oczekiwania?

- Nie czułem oczekiwań z zewnątrz, bo dla mnie najważniejsze są zawsze moje oczekiwania co do siebie. Przyszedłem po bardzo dobrym sezonie w Szkocji i po prostu chciałem kontynuować tę passę. Oczywiście, moja rola w drużynie była trochę inna, ale przyjście do drużyny, w której jest taka presja, było świetnym doświadczeniem. Indywidualnie tej presji może tak bardzo nie czułem, ale cała Legia, jako kolektyw, zawsze musiała wygrywać. Jeśli przez sześć-siedem meczów idzie średnio, w klubie dochodzi do zmian na poziomie trenerów czy piłkarzy. W grudniu mieliśmy pięć punktów przewagi nad drugą drużyną, ale przegraliśmy mecz w Pucharze Polski i zmieniono trenera. Do tej pory pracowałem w innych warunkach, ale zrozumiałem, jak duże są oczekiwania.

Całą rozmowę z byłym legionistą, a obecnie graczem Miedzi Legnica, można przeczytać w tym miejscu.

Polecamy

Komentarze (5)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.