News: Generał Ścibor-Rylski o obchodach Powstania Warszawskiego

Generał Ścibor-Rylski o obchodach Powstania Warszawskiego

Marcin Szymczyk

Źródło: Gazeta Wyborcza

03.08.2012 09:12

(akt. 11.12.2018 01:59)

W czasie 68. obchodów rocznicy wybuchu Powstania Warszawskiego doszło do zgrzytu. Głos w tej sprawie zabrał generał Zbigniew Ścibor-Rylski. - Na kopcu Powstania Warszawskiego przeżyłem dramatyczne chwile. Widząc młodych ludzi, myślałem, że przyszli oddać hołd tym, co ginęli. Tymczasem gwizdali i krzyczeli w chwili, gdy składane były wieńce. Musimy reagować na takie wystąpienia młodzieży. Oni nie są źli. Są źle poinformowani. Są młodzi. Nie robią tego z własnej woli. Ktoś nimi steruje. Potem, już po uroczystości, przyszli do mnie przedstawiciele tej młodzieży i przepraszali. Uściskałem ich, bo wiem, że przyszli z pobudek patriotycznych. Gdy zaś schodziłem z kopca, podchodzili do mnie ludzie. Wręczali kwiaty. Dziękowali za moje słowa. Może to ci sami, którzy kilka chwil wcześniej buczeli? - zastanawia się generał Zbigniew Ścibor-Rylski.

- To grupa oszołomów. Brak mi innych słów. Ich zachowanie 1 sierpnia było oburzające. Dziś wszelkie własne poglądy można wyartykułować. Ale nie w takim miejscu. Nie na cmentarzu i nie w trakcie uroczystości. 


A może powinien pan zaapelować nie tyle do tłumu, co do polityków, którzy są tak hałaśliwie i entuzjastycznie witani. By oni zwrócili się do zwolenników z wezwaniem, aby nie traktowali uroczystości na kopcu czy cmentarzu jako wiecu politycznego. 


- Nie wiem, czy to jest możliwe. Ci politycy nawet nie podają ręki swoim przeciwnikom. 


A jak reagują na takie zachowanie pana koledzy z organizacji kombatanckich?


- Wszyscy są oburzeni. Panuje u nas jedność. Nie bawimy się w politykę. Z drugiej strony boli nas ta polaryzacja społeczeństwa, podziały. Choćby na samej prawicy.  Nie można osobistych, prywatnych ambicji stawiać wyżej niż interes państwowy. Dobro ojczyzny jest przecież ważniejsze od własnych karier. Mam nadzieję, że nasze apele w końcu trafią do zatwardziałych głów i serc. Wywalczyliśmy przecież wolną ojczyznę. Mamy demokrację, swobodę, o jakiej 68 lat temu nie mogliśmy marzyć. A tymczasem to wszystko jest kontestowane. Widać taka już jest ludzka natura, trudno ją zmienić, a prywatne ambicje ludzi są niezmierzone. To też kwestia interpretacji rzeczywistości. Ja mówię młodym: spójrzcie, jak wspaniała jest teraz Warszawa, jak bardzo się zmienia. Moje pokolenie nawet nie śniło o takim mieście, pełnym tylu nowoczesnych rozwiązań, odbudowanym ze zniszczeń. Ci młodzi tego nie widzą. Może nie potrafią, może nie chcą zobaczyć.


Marszu Niepodległości, ponad podziałami politycznymi - to możliwe?


- Marsz 11 listopada spędza mi sen z oczu. To dziś moje największe zmartwienie. Czy się uda? Jak go zorganizować, by połączył wszystkich Polaków. By nie doszło do burd, tak jak w 2010 r. Chcemy na ten marsz ściągnąć jak najwięcej ludzi, kombatantów. Zastanawiamy się, jak to zrobić. Zbieramy się, by to przedyskutować. Mamy też w planach spotkanie kombatantów z urzędnikami Kancelarii Prezydenta. 

Polecamy

Komentarze (10)

Odśwież

Administrator zablokował możliwość dodawania komentarzy do tego artykułu!