Domyślne zdjęcie Legia.Net

Legia puści łobuzów w skarpetkach

Redakcja

Źródło:

11.07.2007 08:01

(akt. 22.12.2018 17:25)

Legia nie popuści bandytom, którzy zdemolowali w niedzielę stadion w Wilnie. Każdego chuligana, który zostanie rozpoznany na zdjęciach i filmach z tego meczu, czeka proces sądowy. Poza tym klub będzie się domagać od nich pokrycia strat finansowych. A to, że je poniesie jest niemal pewne. To oznacza, że bandyci "pójdą w skarpetkach", bo odszkodowania będą liczone w milionach złotych. A jeśli Legia przez nich zostanie na kilka lat wykluczona z europejskich pucharów, to będą takie kwoty, że chuligani nie wypłacą się do końca życia.
Część złapanych w Wilnie chuliganów została już osądzona przed litewskim wymiarem sprawiedliwości. Ale nasi sąsiedzi potraktowali zwyrodnialców w szalikach Legii bardzo łagodnie. Większość z 30 zatrzymanych bandziorów dostała pouczenie, a kilku zapłaci niewielkie grzywny w granicach od 100 do 300 złotych. Tylko dwóch bandziorów trafiło za kratki, gdzie spędzą od 10 do 15 dni. Na szczęście nie oznacza to, że bandytom się upiecze. Dopiero w Polsce czekają ich znacznie bardziej dotkliwe kary. Klub z Łazienkowskiej zamierza wystąpić na drogę sądową przeciwko wszystkim zidentyfikowanym bandytom, którzy brali udział w zajściach na stadionie w Wilnie. - Nie damy się sterroryzować grupie chuliganów - zapowiada członek zarządu warszawskiego klubu Jarosław Ostrowski. Wczoraj z Wilna wróciła do Polski specjalna grupa operacyjna Komendy Stołecznej Policji. - Oni dostaną materiał filmowy zrobiony przez stronę litewską, na podstawie którego będziemy identyfikować sprawców zamieszek" - mówi rzecznik warszawskiej policji podinspektor Mariusz Sokołowski. W walkę ze stadionowym bandytyzmem zaangażowało się także Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i Administracji. - Z otwartymi rękami przyjęliśmy deklarację władz Legii o chęci rozprawienia się z chuligaństwem. Kiedy tylko zostaną zidentyfikowani sprawcy awantury na Litwie, przekażemy ich listę do klubu - twierdzi rzecznik MSWiA Michał Rachoń. Kary muszą być tak surowe, żeby bandytom nigdy więcej nawet nie przyszło do głowy wszczynanie awantur. Muszą oddać Legii co do grosza za straty, jakie poniesie warszawski klub. A jeśli Legia przez nich zostanie na kilka lat wykluczona z europejskich pucharów, to będą takie kwoty, że chuligani nie wypłacą się do końca życia. Maciej Szczęsny, były bramkarz, zapytany przez Gazetę Wyborczą, skąd się biorą wybryki, odpowiedział: z bezkarności, do jakiej chuligani przyzwyczaili się w kraju. U nas nie idzie się do więzienia za wtargnięcie na murawę, pobicie porządkowych lub policjantów. Na ogół kończy się na zatrzymaniu i procesie, na którym sąd nie jest w stanie chuliganom nic udowodnić. Szczęsny wie, co mówi. Polskie stadiony, szczególnie piłkarskie, z roku na rok stają się coraz bardziej niebezpieczne. O tym, że są swoistym królestwem ordynarnego chamstwa, już nie ma co wspominać. Chodziłem kiedyś na mecze regularnie, jedenastkę Legii z przełomu lat 60. i 70. i dziś potrafię wymienić. Już wówczas śpiewano piosenki o złym prowadzeniu się piłkarzy gości i ich matek, ale można było być niemal pewnym, że wróci się cało i zdrowo do domu. Dziś tej pewności nie ma. Chamstwo i agresja narastały stopniowo. Ani władze piłkarskie, ani administracyjne nie potrafiły sobie z nimi poradzić. Więcej - można było odnieść wrażenie, że traktują je jako element sportowego widowiska. Skutki są dziś widoczne.

Polecamy

Komentarze (0)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.