Domyślne zdjęcie Legia.Net

FC Lorient - Legia Warszawa 0:1

Marcin Szymczyk

Źródło: Legia.Net

31.07.2010 19:00

(akt. 15.12.2018 19:53)

Kibice są już myślami przy meczu na otwarcie stadionu z Arsenalem, jednak póki co rozgrywano ostatni sparing na tegorocznym zgrupowaniu we Francji. Dziś przeciwnikiem "Wojskowych" był Lorient. Co ciekawe warszawianie przystąpili do gry w rezerwowym składzie. Po pierwszej połowie mieliśmy bezbramkowy remis. Gdy wydawało się, że tym samym wynikiem zakończy się cały mecz gola na wagę zwycięstwa zdbył w końcówce spotkania Marcin Komorowski. Redakcja Legia.Net przeprowadziła relację na żywo z tego wydarzenia.

FC Lorient – Legia Warszawa 0:1

90' (0:1) Marcin Komorowski

 


Żółte kartki: Morgan Amaliftiano, Sigamary Diarra (Lorient) - Michał Żyro, Lucien Owona-Ndong, Miroslav Radović (Legia)


Składy


Lorient
: Lionel Cappone - Franco Sosa, Bruno Ecuele Manga, Gregory Bourillon (44' Sebastien Dubarbier, 87' Gabriel Penalba), Jeremy Jorel (80' Arnold Le Lan)) - Arnold Mvuemba (80' Check Doukoure), Alexis Romao, Yann Jouffre (80' Check Doukoure), Sigamary Diarra (68' Fabien Audart) - James Fanchone (68' Olivier Monerrubio), Amaliftiano Morgan


Legia: Marijan Antolović (46' Kostiantyn Machnowskyj) - Artur Jędrzejczyk (75' Srda Knezević), Lucien Owona-Ndong (46' Pance Kumbev), Jakub Wawrzyniak, Michał Żyro (63' Marcin Komorowski) - Piotr Giza (63' Ariel Borysiuk), Maciej Iwański (75' Maciej Rybus), Miroslav Radović (63' Ivica Vrdoljak) - Michał Kucharczyk (63' Manu), Fangzhuo Dong (46' Maciej Górski, 75' Bruno Mezenga), Sebastian Szałachowski (63' Alejandro Cabral)

 

Relacja z meczu: Zwycięski koniec zgrupowania

Zaskoczeniem było wystawienie przez trenera Skorżę w pierwszym składzie zawodników, którzy dotąd grali jako rezerwowi. Jedynie Maciej Iwański oraz Marijan Antolović uważani byli za zawodników będących bardzo blisko pierwszej jedenastki. A mimo to w pierwszych minutach to do warszawian należała przewaga. Dobrą okazję stworzył sobie Fangzhuo Dong, jednak w decydującym momencie uderzył piłką w bramkarza. W zasadzie przez pierwszy kwadrans z gry Legii można było być zadowolonym, choć wiele się nie działo. Ale wtedy doszło do przepychanek między zawodnikami obu ekip, a obaj prowodyrzy zostali ukarani żółtymi kartkami.

 
Od tego momentu stopniowo do głosu zaczęli dochodzić gracze Lorient. Legioniści w miarę upływu czasu coraz bardziej oddawali pole rywalom, mieli coraz większe trudności w znalezieniu się w dobrej sytuacji strzeleckiej. Nie mieli z tym problemu Francuzi, którzy kilka razy poważnie zagrażali bramce strzeżonej przez Antolovicia. Na szczęście golkipera warszawian postanowił zmazać plamę ze swoich pierwszych występów i nie dał się pokonać. Z pierwszej połowy na odnotowanie zasługuje jeszcze ładny strzał Donga oraz kontuzja Gregory Bourillon’a, któremu w końcówce pierwszej odsłony pomoc medyczną udzielano dobrych kilka minut. Ostatecznie francuz w gorsecie pojechał do szpitala, a kilkanaście sekund później do szatni zeszli zawodnicy obu ekip.


Po przerwie trener Skorża zamienił trzech zawodników, w tym Antolovicia zastąpił Kostiantyn Machnowskyj. Zmiany w polu nic do gry Legii nie wniosły. Za to rywale się wzięli w garść i zaczęli coraz groźniej atakować. Napór stopniowo nasilał się i Kostia mógł się wykazać przynajmniej tak samo, jak to robił jego rywal do miejsca między słupkami. Poczynania na boisku budziły niepokój i po godzinie gry trener Legii dokonał pięciu, a potem jeszcze trzech zmian. Mecz trochę się wyrównał i to mimo zmian dokonanych przez trenera Lorient. W samej końcówce meczu akcję Manu prawą stroną i jego dośrodkowanie wykończył Marcin Komorowski i Legia objęła prowadzenie.


Taki obrót sprawy mocno sfrustrował gospodarzy, którzy w zasadzie przy każdej możliwości prowokowali legionistów. Swój cel osiągnęli, gdy jeden z nich uderzył w twarz naszego bramkarza. Po raz drugi zaczęły się przepychanki, a nie był to tego dnia ostatni taki obrazek. Francuzom wyraźnie trudno było pogodzić się z nadchodzącą porażką, przyznać trzeba, że niezasłużoną. Jednak o wyniku decyduje nie gra, a ilość zdobytych goli, a tych to Legia miała więcej. Na nic zdała się pomoc sędziego, który widział faule legionistów, których nie było, nie odgwizdał za to karnego dla Legii za faul na Rybusie. Legia nie grała olśniewająco, ale udało jej się utrzymać korzystny wynik do końca. Tym samym na zakończenie zgrupowania odniosła jakże cenne dla morale drużyny zwycięstwo. Teraz jeszcze tylko mecz z Arsenalem a potem już czeka nas liga.

 

Jerzy Zalewski

Polecamy

Komentarze (283)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.