Domyślne zdjęcie Legia.Net

Bohaterowie i Judasze

Adam Dawidziuk

Źródło: Życie Warszawy

31.01.2005 11:05

(akt. 29.12.2018 20:29)

Były zawodnik Lecha Poznań <b>Paweł Kaczorowski</b> podpisał wczoraj kontrakt z Legią Warszawą. Już dawno przejście piłkarza do innego klubu nie budziło takich emocji. W ciągu jednego dnia Kaczorowski stał się wrogiem nr 1 nie tylko dla kibiców Lecha, ale również Legii. Pierwsi nie mogą mu wybaczyć, że przeszedł do "obozu znienawidzonego wroga" . Drudzy nie darują mu, że w czerwcu 2004 r. po zdobyciu Pucharu Polski w barwach "Kolejorza" śpiewał pod adresem klubu z Łazienkowskiejobraźliwe "piosenki" .
Spalili samochód "Trzeba mieć jaja, żeby zdecydować się na taki krok" - napisała w 1989 roku jedna z brytyjskich gazet tuż po tym, jak Mo Johnston, były piłkarz Celticu Glasgow (po kilku sezonach spędzonych w Nantes), przeszedł do rywala zza miedzy - zespołu Rangers. W ciągu jednego dnia szkocki napastnik stał się najbardziej znienawidzoną osobą w Szkocji. Kibice Rangersów nie mogli się pogodzić z tym, że ich protestancki klub zatrudnił katolika (pierwszy taki przypadek po II wojnie światowej). Na znak protestu masowo niszczyli swoje karnety. Natomiast fani Celticu spalili piłkarzowi samochód, zdemolowali mieszkanie i pobili... psa. Johnston z obawy o swoje życie wyprowadził się do Edynburga. Świński łeb Piłkarze przechodzący do klubów, których kibice ze sobą wojują, nie mają łatwego życia. Najdobitniej przekonał się o tym Luis Figo, który w 2000 roku za ponad 56 mln euro przeszedł z FC Barcelony do Realu Madryt. Kiedy przyjechał z zespołem Królewskich na Camp Nou, przywitało go sto tysięcy gwizdów i ogromne transparenty z wyzwiskami, z których najłagodniejsze to Judasz. Oszalały tłum przez całe spotkanie krzyczał: Figo śmierć! W kierunku znienawidzonego piłkarza rzucano monety, zapalniczki, pomarańcze, butelki i telefony komórkowe. Ktoś przyniósł na stadion nawet świński łeb i rzucił Figo pod nogi. - Pierwszy raz widziałem coś takiego. Strach było grać, bo ci ludzie domagali się głowy Figo - wyznał piłkarz Realu Roberto Carlos. Podobne emocje towarzyszyły transferom Anglika Sola Campbella z Tottenhamu do Arsenalu Londyn oraz Niemca Andreasa Moellera z Borussi Dortmund do Schalke 04 Gelsenkirchen. Kamieniami w idola W Polsce największe wzburzenie kibiców wzbudzały transfery Legii Warszawa przeprowadzone w latach 80. Stołeczny klub sprowadził wówczas do siebie gwiazdy Lecha Poznań - Mirosława Okońskiego oraz Widzewa Łódź - Dariusza Dziekanowskiego. - Dostałem powołanie do wojska. Jeden z pierwszych meczów rozegrałem przeciwko Lechowi w Częstochowie w finale Pucharu Polski. Było 5:0. Kibice Lecha obrzucili mnie kamieniami. Śpiewano: Okoń pedał, Poznań sprzedał. A ja Poznania nie sprzedałem. Wykonywałem tylko swój obowiązek - wspominał Okoński, który po występach w Legii wrócił do Poznania. Kibice Lecha wybaczyli mu "zdradę". Mniej szczęścia miał Jerzy Podbrożny, któremu po przenosinach z Poznania do Warszawy chuligani Kolejarza - zniszczyli samochód. Natomiast Dziekanowski został przez Widzew wyklęty. Wszystko z powodu jednego zdania: "łódzkie powietrze mi zaszkodziło i kiedy tylko wracając do stolicy, mijam tabliczkę z napisem Warszawa, natychmiast otwieram okno samochodowe, aby nasycić się świeżym powietrzem" . W stolicy jego gwiazda rozbłysła na nowo. Dorwać Szczęsnego Kibicom klubu z Łazienkowskiej za skórę najbardziej zalazł natomiast Maciej Szczęsny. Jeden z najlepszych bramkarzy lat 90. po zdobyciu dwóch tytułów mistrzowskich z warszawską drużyną przeniósł się do Widzewa. Kibice nie oszczędzili wówczas nie tylko piłkarza, ale również jego rodziny. - Staram się o tym zapomnieć - mówi Maciej Szczęsny. Wkrótce treningi w Legii rozpocznie jego 15-letni syn - Wojciech. Przykrości dotknęły również legionistę Sylwestra Czereszewskiego, który w 2002 r. przeszedł do Lecha, a nawet Aleksandara Vukovicia, który w jednym z wywiadów wygadał się, że otrzymał ofertę z Wisły Kraków. Piłkarz cudem uniknął linczu. Przylgnął jednak do niego przydomek Pinokio. Szefowie Legii starają się, przed takimi przykrościami uchronić Pawła Kaczorowskiego. Prezes klubu z Łazienkowskiej Piotr Zygo zapewnił, że piłkarz spotka się z kibicami i wyjaśni wszystkie sporne kwestie. Na razie ma miesiąc spokoju. Legioniści wyjechali na Cypr, a później udadzą się na zgrupowanie do Turcji...

Polecamy

Komentarze (0)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.