News: Pięć najlepszych meczów z Wisłą według Vukovicia

Aleksandar Vuković: Chciałbym kiedyś pracować w Legii

Marcin Szymczyk

Źródło: Nasza Legia

27.09.2012 11:54

(akt. 04.01.2019 12:42)

- Kluby, które odegrały większą rolę w mojej karierze to Partizan Belgrad, FK Milicjonar, Legia Warszawa i teraz Korona Kielce. Przez większość życia byłem zmilitaryzowany - najpierw byłem "partyzantem", potem "milicjantem" i wreszcie w Polsce trafiłem do "wojskowych". W takim układzie należałoby się zastanowić, czy gra w "cywilnym" klubie w Kielcach nie jest czasem "ukoronowaniem" mojej piłkarskiej kariery (śmiech) - opowiada w rozmowie z "Naszą Legią" były piłkarz i kapitan Legii, wierny kibic naszego zespołu Aleksandar Vuković.

- Zagłębiając się w historię Legii dowiedziałem się, że pierwszym Serbem w Warszawie był Stiepan Bobek. To był człowiek, który dla Partizana Belgrad był tak samo ważny jak dla Legii Lucjan Brychczy czy Kazimierz Deyna. To było piękne, że tak wielki piłkarz Serbii był przede mną związany z Legią. Zanim jednak zapoznałem się z historią debiutowałem w Legii w trudnych warunkach, prasa pisała, że Okuka spuści zespół do drugiej ligi. Wszedłem w końcówce wygranego w Chorzowie meczu z Ruchem 4:0. Po spotkaniu Okuka mówił, że był już spakowany i miał wracać do Serbii. Ostatecznie został i zdobył z nami tytuł mistrzowski. 


- Moje "przejście" do Wisły Kraków? Temat istniał w mediach i głowach kibiców. Ci, co mnie oskarżali wiedzieli więcej ode mnie. Nigdy nie rozmawiałem z jakimkolwiek działaczem Wisły na ten temat. Kończył mi się kontrakt z Legią i wiedziałem, że go nie przedłużę. Wiedziałem, że puszczenie w eter informacji o zainteresowaniu moją osobą Wisły Kraków... pomoże mi  w szukaniu klubu. To była taka gra menedżerska, teraz przyznaję, że był to błąd. Doszło do tego, że "Żyleta" nazwała mnie Pinokiem. To co się wówczas wydarzyło było dla mnie nauczką. 


- Po greckiej lekcji pokory wróciłem do Legii, podpisałem 4,5 roczny kontrakt. Zostałem nawet kapitanem zespołu co było dla mnie zaszczytem. Potrafiłem jednak z tego zaszczytu zrezygnować. To było po sezonie 2007/08, w którym zdobyliśmy wicemistrzostwo i Puchar Polski. Klub sam zaczął rozmowy na temat przedłużenia umowy, ale rozmowy z Mirosławem Trzeciakiem ciągnęły się w nieskończoność. Widząc, że do klubu trafiają wynalazki, na które nie szczędzono grosza i które zarabiały krocie, wystąpiłem o podwyżkę. Wkurzyło mnie to, że do klubu przychodzili ludzie co rozgrywali trzy, cztery mecze w sezonie, bawili się w Warszawie, poznawali jej uroki, za przeproszeniem odp... robótkę, a zarabiali trzykrotnie więcej. Na to się nie godziłem, ale klub nie chciał dać mi podwyżki. Stwierdziłem, że w takim razie odchodzę i zrezygnowałem z opaski - to nie byłoby fair gdybym w zaistniałej sytuacji pełnił rolę kapitana. Potem prezes Miklas mówił, że Vuković, Edson i Roger chcieli zarabiać więcej i gdzie teraz są. To było niesprawiedliwe, wrzucenie mnie z Brazylijczykami do jednego worka, zarabiałem dużo mnie od nich. Ja po odejściu z Łazienkowskiej zarabiałem potem znacznie więcej, Brazylijczycy już nigdzie nie otrzymali porównywalnych pieniędzy.


- Gdy odchodziłem z Legii drugi raz kibice skandowali "Vuko zostań". To było coś co bardzo sobie ceniłem i cenię. Moim największym zwycięstwem jest to, jak kibice mnie przyjmują na stadionie, kiedy do Warszawy przyjeżdżam z inną drużyną. Żadne pieniądze nie są tego warte. 


- Czy kiedyś wrócę do Legii. Jeśli wrócę to w bardziej wpływowej roli lub jako kibic. Nie ukrywam, że chciałbym kiedyś pracować w Legii. 


Zapis całej rozmowy z Aleksandarem Vukoviciem można przeczytać we wrześniowym wydaniu miesięcznika "Nasza Legia".

Polecamy

Komentarze (10)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.